Do wizyty u dietetyka warto się przygotować. Z tego odcinka dowiecie się, co warto mieć ze sobą, jak rozpoznać dobrego specjalistę, a także jak wygląda wizyta w gabinecie, a jak konsultacje online – podcast i zapis tekstowy
Zdjęcie: S O C I A L . C U T z serwisu Unsplash
Wizyta u dietetyka 2 – zapis odcinka
W poprzednim, siódmym odcinku, przyjrzeliśmy się temu, kim właściwie jest dietetyk, czy i kiedy może nam pomóc, oraz jak znaleźć specjalistę, który będzie dla nas odpowiedni.
No i teraz wyobraźmy sobie, że z pomocą znajomych, nieznajomych i wujka Google udało nam się znaleźć taką osobę, której chcemy powierzyć nasze problemy zdrowotne i jedzeniowe tajemnice. I właśnie do tego wybranego przez nas dietetyka chcemy się wybrać. Na żywo lub wirtualnie.
No ale cały czas możemy mieć pewne obawy, pytania. Czasami bazujące na stereotypach dotyczących współpracy z dietetykiem. Dlatego dzisiejszy odcinek to kontynuacja poprzedniego – znowu w formie Q&A. Dzisiaj siedmiu nurtujących pytań i moich odpowiedzi na te pytania.
I tak jak w poprzednim odcinku zerknęliśmy nieco przez uchylone drzwi, tak dziś zrobimy krok drugi – otworzymy te drzwi i wejdziemy do gabinetu.
Z tego odcinka dowiecie się między innymi:
- jak przygotować się do wizyty u dietetyka
- po czym możemy poznać dobrego specjalistę
- a także czy konsultacje online są równie skuteczne co wizyty w gabinecie?
Kiedy wybieramy się gdzieś po raz pierwszy, to często szukamy informacji, w jaki sposób się przygotować do czegoś. Czyli np. pytamy znajomych, rodzinę, którzy już tego doświadczyli.
I powiem Wam, że z mojego doświadczenia pacjenci, którzy przychodzili na pierwszą wizytę, ale już gdzieś słyszeli jak ta wizyta wygląda, czuli się bardziej swobodnie podczas rozmowy. I taka rozmowa po prostu przebiegała sprawniej. Dlatego pierwsze pytanie i zaraz odpowiedź:
1. Jak przygotować się do wizyty?
Otóż do dietetyka nie musicie się przygotowywać jak do operacji. Ba, nawet nie trzeba być na czczo 🙂 Ale o tym jeszcze za chwilę. Warto natomiast poświęcić kilka chwil, by być dobrze przygotowanym i móc odpowiedzieć na pytania, które zapewne u dietetyka padną.
Od czego zatem zacząć?
- Od wyników badań. I to nie znaczy, że musimy iść teraz do laboratorium, wykonywać szereg badań.
A raczej pomyślcie, czy w ciągu ostatnich 6 miesięcy robiliście badania krwi lub mieliście wykonywane zabiegi. Jeśli tak, to ściągnijcie te wyniki na swój telefon albo zapakujcie papiery z wynikami w teczkę i pamiętajcie, żeby tę teczkę ze sobą zabrać 🙂 - Następny papier, który warto wziąć, to lista leków i suplementów diety, jeśli takie przyjmujecie.
No i dlaczego to jest ważne? Bo zdarza się, że witaminy i mikroelementy wchodzą ze sobą w interakcje, ograniczają swoje wchłanianie, albo np. zaburzają działanie leków. I dietetyk może Wam podpowiedzieć, czy stosujecie właściwe suplementy i czy w Waszym przypadku jest potrzeba, by je stosować.
No i spokojnie jeśli zapomnicie listę lub w gabinecie Wam się np. przypomni: “A, jeszcze przyjmuję witaminę D, ale nie wiem, ile jednostek”, no to te informacje można dosłać potem pocztą. Chociaż… wygodniej mailem i ja raczej preferuję tę formę kontaktu 🙂 No ale jeśli będziecie mieć tę listę ze sobą, to możecie przedyskutować to wszystko już podczas wizyty i szybko dostać informację zwrotną. - Jeszcze przed wizytą pomyślcie też, co chcecie osiągnąć, w czym dietetyk właściwie ma Wam pomóc.
Na pewno padnie pytanie o cel – to, na czym Wam najbardziej zależy. Taki cel może np. brzmieć: “Chcę schudnąć 10 kilo w 2 miesiące”. Dietetyk podpowie Wam, czy to jest zdrowy cel (w tym wypadku ja mogę Wam powiedzieć, że dla wielu osób to byłoby trochę za szybkie schudnięcie). I jeśli ten cel nie jest do końca odpowiedni, to pomoże odpowiednio go zmodyfikować.
No to teraz jeszcze zostaje nam przygotowanie fizyczne. Tak jak, gdy idziemy do dentysty, to myjemy zęby, tak w przypadku wizyty u dietetyka, zwróćcie uwagę na swój ubiór. Ubierzcie się wygodnie, tak żeby mieć możliwość swobodnie zdjąć buty i skarpetki. No i co robimy boso w gabinecie dietetyka? Stajemy na wadze z analizą składu ciała. Konkretne to stajemy na dwóch metalowych płytkach, by określić zawartość tkanki mięśniowej, tkanki tłuszczowej i wody.
Brzmi jak magia? 🙂 No a to bardziej fizyka. Bo przez nasze ciało przepływają impulsy prądu o niewielkim natężeniu. I inaczej przepływają przez tłuszcz, inaczej przez mięśnie, a inaczej przez wodę. I to dzięki temu urządzenie może określić, z czego i w jakich procentach zbudowany jest nasz organizm.
Wygodny ubiór to także możliwość podniesienia koszulki czy bluzki do pomiaru obwodów. I najczęściej u dietetyka mierzy się obwód talii i obwód bioder.
I taka ostatnia podpowiedź – do gabinetu nie wchodźcie ani z pełnym pęcherzem, ani na pełen żołądek. Tak jak powiedziałam, nie musicie być na czczo, najlepiej być ok. 2 godziny po posiłku.
To jak już jesteśmy gotowi na wizytę u dietetyka, to pytanie drugie:
2. Czego mogę oczekiwać na wizycie?
Na pierwszym spotkaniu dietetyk przeprowadza szczegółowy wywiad dotyczący zarówno stanu zdrowia, jak i poprzednich terapii żywieniowych. Czyli tego, jakie diety wcześniej stosowaliśmy, i jakie efekty udało nam się osiągnąć. I tutaj warto jeszcze raz podkreślić, że taki wywiad powinien być szczegółowy. A więc złożony z wielu elementów, które tak jak puzzle złożą się w obraz naszego stanu zdrowia.
Te elementy to m. in.:
- sposób odżywiania
- zmiana masy ciała w ostatnim czasie
- wyniki badań i stosowane leki
- a także obciążenie rodzinne, czyli jakie choroby wystąpiły u naszych bliskich krewnych
Myślicie, że to jest koniec osobistych pytań? Nie 🙂
Dobry dietetyk zapyta też o: styl życia, pracę, sen, aktywność fizyczną oraz stosowane używki.
I takie pytania u dietetyka?! Tak, bo zwykle choć gdy słyszymy “dietetyk”, to myślimy “odchudzanie”, to dobry dietetyk to nie tylko osoba od jedzenia, ale też ktoś, kto pilnuje naszego dobrostanu i zdrowia.
Teraz, drogie Słuchaczki, coś dla Was – Dietetyk powinien też zapytać czy macie dzieci i ile czasu upłynęło od ciąży. Nieco starsze pani zapyta, czy są już po ostatniej miesiączce, czyli menopauzie. A te młodsze zapyta o regularność miesiączkowania. I nie powinno Was to zaskoczyć, bo to również jeden z parametrów stanu zdrowia.
I myślę, że nie muszę dodawać, że dobry specjalista to taki, który słucha, odpowiada na pytania i tłumaczy, dlaczego jest tak, a nie inaczej. I jeśli macie jakieś wątpliwości, bo coś usłyszeliście w telewizji, przeczytaliście w Internecie, to te wątpliwości też spakujcie ze sobą na wizytę 🙂 I potem po prostu porozmawiajcie ze wszystkim ze swoim dietetykiem.
Teraz wyobraźcie sobie, że jesteście już po wizycie. Wszystko przebiegło sprawnie, bo byliście przygotowani, wiedzieliście, czego się spodziewać, i otrzymujecie jadłospis lub zalecenia. No i na co zwrócić uwagę, żeby wiedzieć, że został przygotowany prawidłowo?
Po pierwsze: sprawdźcie, czy jadłospis jest rozpisany rzetelnie:
- czy pojawiają tam się Wasze dane
- czy uwzględnia zaplanowaną liczbę posiłków i założenia (czyli np. jeśli ustaliliście, że będzie to dieta bezlaktozowa, to czy w jadłospisie pojawiają się nie produkty mleczne, a np. odpowiedniki bezlaktozowe: jogurt czy mleko)
W takim dobrze rozpisanym jadłospisie nie ma też produktów, które są przeciwwskazane, na które macie alergie, bądź źle się po nich czujecie. Albo po prostu takich produktów, które są Wam nie w smak. (Chyba, że wspólnie z dietetykiem ustaliliście, że czegoś spróbujecie, np. tofu.)
Zwróćcie też uwagę na to, czy jadłospis jest urozmaicony. Jasne, rozumiem, że niektórzy chcą jeść codziennie na na śniadanie owsiankę na mleku z mrożonymi malinami i migdałami, i nie chcą z tego rezygnować. Ale… posiłki ogólnie powinny być urozmaicone, składać się z różnych składników, sezonowych warzyw i owoców.
Z jadłospisem jest trochę jak z butami – wygodne buty, dopasowane do nas będziemy chętniej nosić. A z czasem pewnie nawet zapomnimy, że mamy je na stopach.
Tak samo, im bardziej dopasowany do nas jadłospis, tym chętniej go stosujemy, i tym bardziej jest skuteczny.
Mówiliśmy już o tym, jak powinna wyglądać wizyta u dobrego dietetyka,a teraz pytanie trzecie:
3. Jakich dietetyków się wystrzegać?
- Uważajcie na zwrot „Zakwaszenie organizmu” – jeśli to Wasza diagnoza, uciekajcie 🙂
No a tak na serio, jeśli macie w głowie jakieś takie kontrolne lampki, albo sygnały dźwiękowe, to… to jest właśnie ten moment, kiedy powinno się wszystko zaświecić. Bo “zakwaszenie organizmu” to nie jest diagnoza, tylko sensacyjne hasło. I ja teraz nie będę wchodzić w szczegóły tego, ale wszelkie zaburzenia gospodarki kwasowo-zasadowej w organizmie to wskazania do pilnej konsultacji lekarskiej i raczej zostaną zdiagnozowane na izbie przyjęć oddziału ratunkowego, a nie u dietetyka. - Ostrożnie też, jeśli usłyszycie: “To może zróbmy test na nietolerancje pokarmowe”. Jeśli ktoś sugeruje takie badania z krwi z palca (czyli testy na przeciwciała IgG) – to kolejny znak, by uciekać. Już znowu się wszystkie lampy zapalają, koguty wyją: ijo, ijo, uciekamy.
Testy IGG są odradzane przez wiele organizacji zdrowotnych, bo są nieskuteczne. Jeśli np. zmagacie się z dolegliwościami po zjedzeniu pewnych produktów, to informacje o ewentualnych alergiach uzyskacie w laboratorium, kiedy oddacie krew i ta krew żylna zostanie zbadana. Lub np. po wykonaniu testów skórnych.
Tymczasem wracając do naszego gabinetu, to lampki powinny nam się też zaświecić, jeśli dietetyk nie pyta o to, kiedy zaczęły się dolegliwości, nie wchodzi w szczegóły ich przyczyn i nie przeprowadza tego wspomnianego wcześniej szczegółowego wywiadu.
Jeśli w dodatku otrzymamy zalecenia, by stosować jakieś leki i suplementy diety bez wytłumaczenia, w jaki sposób mogą pomóc i dlaczego tak naprawdę są dla nas ważne, to jest to kolejny powód, by postawić taki minus w dzienniku tego dietetyka.
Pamiętajcie też, dietetyk to nie jest doktor House, który ma rozwiązać zagadkę, podróżując po wszystkich znanych chorobach. Nie jest też uprawniony do stawiania diagnoz. Może zasugerować, że objawy wskazują na coś i należy to skonsultować z lekarzem.
Dobra, to jesteśmy w połowie, jesteśmy przygotowani do wizyty, wiemy czego możemy oczekiwać, ale też możemy mieć pewne obawy i zmierzymy się teraz z jednym z takich często padających pytań. Pytanie czwarte:
4. Czy mam się obawiać wizyty i oceniania?
Ja doskonale rozumiem te wątpliwości, bo to nie jest komfortowa sytuacja, gdy idziemy do gabinetu i odsłaniamy nasze ciało.
Ale, jak mawiają amerykańscy naukowcy, What happens in Vegas stays in Vegas… I co w gabinecie, zostaje w gabinecie. Dietetyka, podobnie jak lekarza, również obowiązuje tajemnica zawodowa.
Więc jeśli Ty, droga Słuchaczko, lub Ty, drogi Słuchaczu, wybierasz się do dietetyka, to pamiętaj: Dietetyk nie ocenia Ciebie, ale Twój stan zdrowia. Również na podstawie budowy sylwetki. A więc to naturalne, że da sugestię odnośnie masy ciała, podpowie jaka powinna ta masa ciała być docelowo, a jaka, żeby znacząco poprawić stan zdrowia.
Poza tym, jesteśmy u dietetyka, zdecydowaliśmy się coś zmienić. A nawet zrobiliśmy ten krok, by coś zmienić, więc wykazujemy inicjatywę. I to jest coś, co się zdecydowanie chwali, a nie krytykuje. Dietetyk jest po to, by Wam pomóc jak najbardziej przybliżyć się do założonego celu. Mi również, jako dietetykowi, zależy na tym, by te cele osiągnąć i zawsze mocno kibicuje moim pacjentom.
Mam nadzieję, że udało mi się trochę rozwiać Wasze wątpliwości i przekonać Was, że dietetyk gra dla tej samej drużyny co Wy. Macie wspólny cel i chcecie go osiągnąć. No i teraz pytanie piąte:
5. Ile wizyt muszę odbyć, by zobaczyć efekt?
To zależy od pozycji wyjściowej i tego z czym przychodzimy.
Jeśli chcemy schudnąć, to im większa otyłość, tym szybciej pojawią się zauważalne efekty. No ale też długa droga przed nami i ciężka praca. Jak połączymy plan żywieniowy z aktywnością, to możliwe, że jeśli zaczniemy, np. pierwszego sierpnia, to w połowie miesiąca odczujemy i zobaczymy różnicę.
Jednocześnie, jeśli priorytetem jest poprawa stanu zdrowia, to musi upłynąć nieco więcej czasu, raczej około miesiąca, nawet dłużej. Szybciej w przypadku alergii pokarmowych, bo wtedy możemy zobaczyć te efekty natychmiast, gdy przestajemy spożywać to, co nam szkodzi, i organizm może się spokojnie regenerować.
Pamiętajcie jednak, że raczej nie chodzi o to, by coś zmienić tylko na chwilę – daną dietę stosować przez kilka dni, tygodni i przestać – a uzyskać trwałe efekty i zmianę stylu życia.
Wszystko możecie ustalić na pierwszej wizycie z dietetykiem.
I ja np. miałam pacjentów, którzy mówili, że ze względów finansowych mogą przychodzić raz w miesiącu i to też było okej. Wszystko zależy od samodyscypliny pacjenta czy podopiecznego. Jeśli czujemy, że będziemy przestrzegać zasad, to wizyty nie muszą być tak częste, zwykle jest to co 2-3 tygodnie.
Jeśli rozważacie wizytę, to ja zachęcam by spróbować pójść raz, zobaczyć, jak to wygląda. I czasem, jeśli chcemy coś tylko skonsultować, skonsultować to, w jaki sposób jemy, czy to jest dla nas dobre, to wystarczy jedna wizyta. Zawsze możemy w razie potrzeby przyjść znowu, czasami nawet po kilku miesiącach.
W poprzednim odcinku przyjrzeliśmy się temu, co możemy dostać od dietetyka. I najczęściej jest jest to albo jadłospis, albo zalecenia. I załóżmy, że zdecydowaliśmy się na jadłospis, czyli tzw. dietę.
Tutaj rodzi nam się pytanie szóste:
6. Czy to, że otrzymam jadłospis, oznacza, że muszę dużo gotować?
I mogłabym dopowiedzieć drugą część tego pytania: “… i z drogich produktów, których w dyskoncie raczej nie dostaniemy”.
Otóż: nie. Ani nie musimy dużo gotować ani nie z fancy produktów, jak to się mówi po staropolsku 🙂 Sami możemy podpowiedzieć, jaki rodzaj kuchni nam odpowiada. Czy preferujemy dania włoskie, kuchnie polską czy potrawy wegetariańske. Natomiast zwykle jadłospisy bazują na powszechnie dostępnych produktach i sezonowych warzywach i owocach.
Jadłospis zapewne będzie ułożony w taki sposób, by marnować jak najmniej żywności. Na przykład jeśli pojawi się w nim mozzarella, to jednego dnia otrzymacie trochę do sałatki, a następnego dnia np. na grzanki.
Dobry dietetyk zapyta też o to, dla ilu osób gotujecie i jak się czujecie w kuchni. Wspólnie ustalicie, czy potrawy mają być proste i jak najszybsze, czy preferujecie bardziej czasochłonne tworzenie kulinarnych dzieł sztuki. Jeśli kochacie gotować, to na pewno dostaniecie opcje godne Masterchefa 🙂
Jeśli w kuchni przebywacie tylko pijąc poranną kawę… no cóż, o ile nie macie kogoś, kto dla Was przygotuje posiłki, no to czeka Was co nieco gotowania. Ale! Możecie się zawsze tak umówić, że w jadłospisie dostaniecie więcej posiłków do gotowania na kilka dni. I to z pewnością oszczędzi Wam trochę czasu.
W jadłospisie może znaleźć się też miejsce na jedzenie na wynos lub na mieście. Jeśli np. co sobotę idziecie z rodzinką lub znajomymi na pizzę, to nie zapomnijcie o tym wspomnieć dietetykowi, a na pewno znajdzie najlepsze rozwiązanie. I tak, można zjeść kawałek pizzy na diecie. Nawet tej redukcyjnej, czyli odchudzającej.
To przechodzimy do pytania siódmego. Bo już jesteśmy przygotowani do wizyty, wiemy, czego się spodziewać, wiemy, jak powinna wyglądać wizyta. Wiemy też, czego się nie obawiać, no i co nas czeka, jak już otrzymamy nasze zalecenia/jadłospis od dietetyka.
To teraz pytanie siódme, bo takie czasy, że trzeba zapytać:
7. Konsultacje online – czy mają taką samą skuteczność? O czym pamiętać, korzystając z takiej porady?
W czasach pandemii przekonaliśmy się, że są sytuacje, w których teleporady są niezastąpione i często równie skuteczne co wizyty w gabinecie.
I tak naprawdę wizyty online u dietetyka różnią się tym, że nie zrobimy analizy składu ciała i pomiary obwodów zrobimy sobie sami w domu. Cały pozostały pakiet, czyli rozmowa, cały wywiad żywieniowy i wywiad dotyczący naszego stanu zdrowia, a także zalecenia, które otrzymamy – to się niczym nie różni od tego, co byśmy otrzymali w gabinecie. Najczęściej takie spotkania online odbywają się w formie rozmowy telefonicznej, na Skypie, bądź czasami tylko mailowo. W zależności od możliwości i preferencji obu stron.
Warto zapytać wcześniej, czy przed pierwszą rozmową powinniśmy się jakoś przygotować. O tym przygotowaniu już mówiliśmy na początku i tutaj właśnie podobnie do wizyty w gabinecie, chodzi przede wszystkim o listę leków i suplementów, choroby przewlekłe, ewentualne wyniki badań. To naprawdę bardzo ułatwia rozmowę i daje szerszy obraz dietetykowi.
Warunkiem tego, by konsultacja online była skuteczna, jest szczerość – i ze sobą, i z dietetykiem. To trochę tak jak w grach planszowych – główna zasada brzmi: nie oszukuj. Dietetyk nie sprawdzi, czy na wadze jest tyle, ile mówimy, no ale przecież nic nam nie da, że zaniżymy liczbę kilogramów czy centymetrów w obwodzie talii. Bo to nam zależy na tym, żeby osiągnąć założone wcześniej cele.
I na tym kończymy nasze Q&A, gdzie przyjrzeliśmy się wizycie w gabinecie dietetyka
Chciałabym bardzo, żebyście zapamiętali trzy najważniejsze rzeczy:
- Choć wiele chorób leczy się bądź współleczy odpowiednio dobraną dietą, to dietetyk nie jest lekarzem. Nie stawia diagnozy, ale w razie potrzeby, oprócz zaleceń dietetycznych, może nam polecić konsultację u odpowiedniego lekarza.
- Dobrego dietetyka możemy rozpoznać po tym, w jaki sposób z nami rozmawia na wizycie. Czy pyta o nasz styl życia, stan zdrowia i sposób dotychczasowego odżywiania się. Od takiego specjalisty dostaniemy rzetelnie przygotowany jadłospis, uwzględniający nasze pragnienia i potrzeby.
- Bardzo ważne: co się wydarzyło u dietetyka, zostaje u dietetyka. Nie bójmy się oceniania, a jednocześnie bądźmy szczerzy, bo wtedy szybciej i zdrowiej dojdziemy do ustalonego celu.
Drodzy Słuchacze, razem z Kubą, który pilnuje, żebym mówiła do Was z sensem i zrozumiale (choć nie zawsze mu się daję), dziękujemy Wam za wspólnie spędzony pierwszy sezon podcastu “Mówię jak zdrowo”.
Kolejne odcinki, a więc taki drugi sezon, będziemy wrzucać od września, kiedy już najemy się owoców, warzyw, lodów i gofrów. Jeśli nie odsłuchaliście jeszcze wszystkich odcinków, to mamy nadzieję, że te jeszcze nieodsłuchane umilą Wam czas na leżaku, hamaku, w kajaku, czy podczas letnich podróży.
A tymczasem kończę tradycyjnym zwrotem: dziękuję za dziś i do usłyszenia w kolejnym odcinku. Hej då!